To już chyba tradycja, bo to kolejny wpis związany z Coco Chanel. No cóż... mam słabość do marki, którą stworzyła i strojów sygnowanych jej nazwiskiem. Tym
razem pochylę się nad elementem garderoby, o którym obecny projektant
domu mody CC - Karl Lagerfeld - powiedział: "Pewne rzeczy nigdy nie
wychodzą z mody: dżinsy, biała koszula i żakiet Chanel".
Ten prosty wełniany żakiet od ponad 60. lat rozpala serca elegantek na całym świecie. Jest czymś więcej niż okryciem, to zdecydowanie "ikona". Inspirację dla jego fasonu Mademoiselle Coco znalazła w Austrii, a dla tkaniny - w Szkocji.
Miał być jak druga skóra. Dlatego Chanel usnęła z niego poduszki i wszelkie elementy, które mogły powodować dyskomfort w poruszaniu się. W oryginalnym modelu nie ma więc zaszewek w okolicach biustu, ani na plecach, a rękawy są lekko wyprofilowane w łokciach. Kieszenie są na takiej wysokości, by można bez problemu schować w nich dłonie. Wszystko po to, by kobieta, która go nosi (nieżalenie od tego czy jest mieszkanką Manhattanu czy porusza się na co dzień paryskim metrem), czuła się w nim całkowicie swobodnie.
Nic więc dziwnego, że żakiet zyskał ogromną popularność. Idealnie wpisał się w potrzeby współczesnych kobiet: jest elegancki jak przystało na tę część garderoby i wygodny niczym sweter. Do tego, co w naszym, chłodnym klimacie nie jest bez znaczenie, dzięki miękkiej formie, łatwo zmieścić go pod kurtką. W związku z tym każdego roku Karl Lagerfeld wypuszcza kolejne wariacje na jego temat...
Zarówno inni uznani projektanci np. Isabel Marant (foto po lewej) jak i sieciówki (model marki IRO po prawej) równie chętnie sięgają po tego klasyka, tworząc autorskie wersje żakietu.
Sposobów na noszenie tego żakietu jest tyle, ile jego właścicielek, czyli wiele ;). Może być zestawiany po prostu z nieśmiertelnymi jeansami, wakacyjnie z szortami lub zwiewną spódnicą albo klasycznie ze spódnicą do kompletu. Żakiet Chanel jak ramoneska - o której pisałam kilka parę miesięcy temu - pasuje na każdą okazję. Sprawdza się w pracy, na randce czy podczas niedzielnego śniadania na mieście. Zdecydowanie warto mieć go w szafie.
Jeżeli tak jak ja nie macie wolnej gotówki, by już dziś zainwestować w oryginalny żakiet, a chcecie posiadać podobny, mam dla Was rozwiązanie. Po pierwsze proponuję znaleźć dobrą krawcową. Po drugie dać krawcowej np. ten wykrój czy ten na wzór; albo nawet całą książkę (!); potem upolować tkaninę na allegro (są tam perełki niczym wprost z zasobów Chanel), zadbać o detale, tj. zrobić własną tasiemkę... et voila!
Natomiast jeżeli zamiast praktyki wolicie teorię, to możecie posłuchać, co na temat żakietu ma do powiedzenia sam Lagerfeld :
P.S. Mój ulubiony zestaw to żakiet a'la Chanel, czarne skórzane spodnie i luźna biała koszulka + buty, torebka i biżuteria w zależności od pory roku i okazji.
Świetny temat. Z racji chłodu właśnie wygrzebałam swój żakiet alla Chanell. Chciałabym go nieco odnowić. Czy masz jakieś sugestie jakie powinny być guziki?:)
Jeżeli użyjesz ozdobnych/błyszczących, wtedy guzki będą jak biżuteria - jednak ta opcja może ograniczać. Najbezpieczniej wybrać guziki w kolorze, który już występuje w tkaninie. W tym przypadku żakiet będzie miał uniwersalne zastosowanie, tj. w zależności z jakimi rzeczami go połączysz, taki charakter stroju uzyskasz.
Świetny temat. Z racji chłodu właśnie wygrzebałam swój żakiet alla Chanell. Chciałabym go nieco odnowić. Czy masz jakieś sugestie jakie powinny być guziki?:)
OdpowiedzUsuńJeżeli użyjesz ozdobnych/błyszczących, wtedy guzki będą jak biżuteria - jednak ta opcja może ograniczać. Najbezpieczniej wybrać guziki w kolorze, który już występuje w tkaninie. W tym przypadku żakiet będzie miał uniwersalne zastosowanie, tj. w zależności z jakimi rzeczami go połączysz, taki charakter stroju uzyskasz.
OdpowiedzUsuń