środa, 25 maja 2016

Less is more

Tak się akurat złożyło, że hitem sezonu w Warszawie jest torebka, której projektantkę podziwiam od wielu miesięcy. Jeszcze kilka tygodni temu chciałam napisać o samej Zofii Chylak, ale teraz nie mogę przy okazji tekstu o niej, nie pochylić się nad jej "sztandarowym" projektem. Tym bardziej, że mam pewne spostrzeżenia na temat sukcesu torebki ZCh.

Torebka: mały worek z czarnej skóry imitującej skórę krokodyla lub węża

Autorka projektu: Zofia Chylak.



Zofia Chylak to w mojej (skromnej) opinii bardzo zdolna projektantka, która jeszcze daleko zajdzie w swoim fachu. Szerszemu gronu odbiorców znana jest z projektów galanterii, ale nie mniej wychodzą jej ubrania (jak dobrze poszukacie w internecie, to znajdziecie sukienki wg jej pomysłów - są po prostu piękne!). Choć mogła robić karierę w Nowym Jorku, gdzie uczyła się pod okiem m.in. panów z duetu Proenza Shouler, to - z korzyścią dla polskiej mody - wróciła do Warszawy i tworzy tu nad Wisłą. (Brawo!)



Nie znam osobiście Zofii Chylak, ale dosyć regularnie wpadam na nią tu i tam. Na podstawie tych przelotnych spotkań stwierdzam, że to także jedna z najbardziej stylowych Warszawianek. Zawsze z zachwytem zawieszam wzrok na jej okryciach wierzchnich, spódnicach midi i butach. Wszytko w dobrym gatunku, z klasą, formy dopracowane, nieco retro, po prostu elegancko - idealnie! Chylak jest najlepszą wizytówką swojej marki.


A teraz do sedna. Worek ZCh ma wiele atutów: 
  • po pierwsze jest ze skóry i jak można wyczytać na stronach projektantki z bardzo dobrej skóry: 
    "Nasze torebki szyte są z najwyżej jakości włoskich skór. Projektując przykładamy dużą wagę do tego, jak skóra odbija światło, jaką ma fakturę oraz wzór. Skóry, których używamy powstają we Włoszech, tłoczone specjalnie na nasze zamówienie. Torebki są niezwykle lekkie, a skóry mięsiste."
  • po drugie jest ponadczasowy, a równocześnie trendy (model typu "worek" rulez),
  • po trzecie jest uniwersalny i pasuje do wielu stylizacji,
  • po czwarte ma idealny rozmiar (czyli dużo się w nim zmieści, a przy tym sam nie jest za duży),
  • po piąte ma bardzo przyjazną cenę.
/Jedyny minus worka - to brak podszewki. Z tego co kojarzę to niedociągnięcie zostało naprawione w wersji letniej torebki, która miała premierę tydzień temu./

 via

Ideał? I tak i nie. 

Ta torebka ma tyle atutów, iż nie dziwi fakt, że stała się bardzo popularnym dodatkiem wśród Warszawianek. No właśnie "popularnym"... Nie wiem, ile modeli tej torebki powstało od czerwca 2015 roku (choć łatwo to sprawdzić, bo każda ma swój seryjny numer), ale na pewno o kilka za dużo. Za dużo na takie miasto jak Warszawa i miejsca, do których często zaglądam: galerie sztuki, kawiarnie i butiki. W zasadzie nie ma dnia, bym nie natknęła się na dziewczynę czy kobietę z tymże workiem na ramieniu. Gorzej. Są dni, gdy w jednym miejscu, w trakcie tej samej imprezy, tych torebek jest kilka. I tu jest pies pogrzebany...

 

Cieszę się z sukcesu Zofii Chylak i doceniam projekt torebki. Ale nie ma co ukrywać, że worek stracił swój czar... 

Kupując produkt w "niszowych" butikach, inwestując w rzecz, która ma swój numer seryjny (i jest to jej wyróżnikiem), klient ma prawo liczyć, że dostaje coś unikatowego. Choćby nie wiem, jak wyjątkowy był przedmiot, gdy jest go za dużo, to traci na atrakcyjności. Prawa rynku mody są nieubłagane. Przekonał się o tym boleśnie m.in. Michael Kors, który po tym, jak odniósł sukces, zalał rynek swoimi produktami i teraz jest passe ("Wonderful becomes awful"). 

Liczę więc, że Zofia Chylak nie wypuści kolejnej serii małych, czarnych worków w wersji pyton i krokodyl. (Wystarczy!!!) Wierzę w jej talent i że ma światu do pokazania więcej niż tę torebkę... Ja, ponieważ cenię dobre rzemiosło, szlachetne tkaniny i dopracowane konstrukcje, odkładam pieniądze i mam nadzieję, że Zofia Chylak zechce zaprojektować dla mnie sukienkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz