Pewnie nie raz, nie dwa natknęłyście się w różnych magazynach dla kobiet czy w internecie na porady typu "idealne stroje dla twojego typu figury". Jestem ciekawa, ile z Was stosuje się do zasad podawanych w tych artykułach i przede wszystkim, czy znalazłyście na liście swój faktyczny typ figury?
jabłko czy gruszka - oto jest pytanie?
Jeżeli powiodło się Wam i odnalazłyście swój typ figury wśród "skodyfikowanej" dwunastki, a jeszcze do tego w oparciu o obowiązujące dla niej zasady udało się Wam zbudować sensowną garderobę zgodną z własnym stylem - to szczerze zazdroszczę. Ani moje dotychczasowe Klientki, ani ja takiego szczęścia nie mamy. Dlatego pozwolę sobie stwierdzić, że te podziały są "do niczego". ;)
Pierwsze, co uderza w tych wszystkich opisach "gruszek", "klepsydr" i "jabłek", to sprowadzenie kobiety (tj. jej ciała) do kadłubka - bez rąk, bez nóg i bez głowy (!). A przecież na nasze proporcje i na to jak prezentuje się nasza sylwetka, mają również wpływ pozostałe części ciała. (Że nie wspomnę o fryzurze i sposobie poruszania, które też mają wpływ na nasz look.) Dlaczego więc miałybyśmy skupiać się tylko na jego fragmencie?
{via}
Cała ta koncepcja z typami kobiecych sylwetek i tym jak się do nich odpowiednio ubierać, sprowadza się do jednego - jak wyglądać zgodnie z jakimś nie wiadomo przez kogo ustalonym ideałem... najczęściej szczuplejszym i nieosiągalnym dla większości z nas. Denerwujące są rady w stylu "podkreśl wąską talię" i "ukryj duże biodra" (czytaj: małe jest piękne, a duże "fe"). W większości to co, wg autorów tych tekstów, ma być "korzystne" dla naszej sylwetki, to synonim tego, co zmieni jej kształt. Sprawa jest jednak w tym, że jeżeli mamy z natury szersze biodra, to pozostaną one takie na zawsze. Wg mnie zamiast z tym walczyć, lepiej będzie je polubić. Bo nic nam tak nie doda uroku jak pewność siebie.
{via}
Niestety w tych wszystkich zasadach całkowicie pomijany jest fakt, że w sposobie ubierania najważniejszy jest styl, tj. sposób wyrażania siebie i komfort kobiety. Moja zasada brzmi więc: noś ciuchy, które lubisz i które są zgodne z Twoją osobowością, bo to one wzmacniają atrakcyjność, a dokładnie to uśmiech na twarzy, gdy dobrze czujesz się w swoim ciele.
Oczywiście nie twierdzę, że trików zmieniających figurę nie należy stosować (z resztą w mojej pracy coacha stylu niektóre z nich stosuję). Chodzi mi raczej o to, żeby robić to z głową i nie za wszelką cenę. A już na pewno nie kosztem własnej wygody i stylu.
Budując garderobę, precyzując swój styl, trzeba być otwartym na eksperymenty. Dobrze jest dać sobie szanse popróbowania różnych rozwiązań i wyjść poza utarte schematy. Starając się ubierać zgodnie z wytycznymi dla konkretnego typu budowy ciała, można tylko coś przegapić i nie tak całkiem przypadkowo odrzucić wiele elementów i kombinacji, które (wbrew powszechnym opiniom) będą nam służyć, gdyż będą współgrały z OSOBĄ, która je nosi.
Rada: zamiast więc próbować wpisać się jeden określony narzucony z góry model, pobaw się różnymi fasonami, aby dowiedzieć się, co kochasz i w czym Ty sama lubisz siebie najbardziej.
Czasami warto spojrzeć na siebie z innej perspektywy ;)
{via}
Patrycja M. Drobot
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz